Daredevil Daredevil
1110
BLOG

Oblicze Lisa - obliczem nienawiści

Daredevil Daredevil Polityka Obserwuj notkę 0

Od wielu już lat gardzę Lisem z powodu jego ostentacyjnego, cyklicznego, i co najgorsze, publicznego prostytuowania się. Ale to, co ta dziennikarzyna bardzo lekkich obyczajów (a ciężkich manier) wyprawiała dzisiaj, przebija wszelkie dopuszczalne granice, zwłaszcza granice dobrego smaku i przyzwoitości. Jak to dobrze (dla Lisa), że nie było mnie wśród publiczności jego jarmarcznego, coraz mniej popularnego, szoł. Bo, jako człowiek prosty, który przekroczenia pewnego stopnia chamstwa zdzierżyć po prostu nie umie, niechybnie bym wstał i co najmniej potargał mu jego tandetnie wyżelowaną fryzurę. I nie chodzi tu wcale o pytania ostre, a wręcz okrutne (jak np. proszenie, aby Jarosław Kaczyński, po raz n-ty, odnosił się do obraźliwych wobec jego tragicznie zmarłego brata i bratowej słów). Chodzi o zrzuconą dziś nagle, wyjątkowo - na ten jeden program - całkowicie fałszywą maskę uroczego, dużego chłopca, który wbije rozmówcy szpilę (ale tylko temu z partii głęboko niesłusznej), ale jednak raz na jakiś czas się uśmiechnie, czasem nawet zażartuje, może wręcz wykona jakiś przyjazny gest, który w oczach pospólstwa oglądającego lisie wyczyny, zamaskuje autentyczną nienawiść wobec przeciwników "obozu postępu". Dziś od pierwszych do ostatnich sekund tego jarmarcznego festynu, nie było żadnej maski - była jedynie czysta, widoczna gołym okiem, wręcz wykrzywiająca twarz "celebryty" nienawiść. Nie było żadnych pozorów: było odpytywanie prezesa PiS-u z cytatów sprzed 20 lat, było dociskanie go o pistolet, który podobno posiadał dwie dekady temu, było podliczanie brakujących miliardów w budżecie ewentualnego rządu PiS-u, a na sam koniec doszło wręcz do przepytywania byłego (i, mam nadzieję, przyszłego również) premiera z imion i nazwisk kandydatek Prawa i Sprawiedliwości. Czekałem tylko aż towarzysz Liz zacznie przepytywać swego gościa z numerów telefonów członków jego partii, danych adresowych a może nawet z dat urodzin.

Jednym słowem: każdy, kto miał jeszcze jakiegolwiek złudzenia, co do obiektywizmu i profesjonalizmu Lisa, otrzymał dzisiaj koronny dowód na to, że jest to nikt inny, jak politruk, który w pocie czoła uwija się na odcinku medialnym, nie stroniąc od żadnych, nawet najbardziej haniebnych, iście esbecko-platformerskich insynuacji i ciosów poniżej pasa. I fakt, w dziedzinie gnojenia tych, których rozwalenie mu zlecono, jest może i niezły, ale jednak nie na tyle dobry, aby samemu się nie wyłożyć. Bo dzisiaj jasno pokazał swoje prawdziwe oblicze. I ujęte w postaci portretu z powodzeniem mogłoby ono być piękną alegorią, a nawet ilustracją, słowa "nienawiść".

Daredevil
O mnie Daredevil

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka